SHORT

Short #001

A ponieważ nie wyrabiam się z pisaniem bloga, pisaniem wszystkiego co napisać muszę, a rzeczy w moim świecie nieustannie się zmieniają i… dzieją się, nie poddaje się! Dodaje nową kategorię na blogu: „Short„, którą z założenia będę pisał szybko, czasem z podróży, a i która ma mieć charakter często impresyjny.

W nocy z 19 i 20 czerwca – będąc już po kilku dniach natarczywych bojów na ulicach Bejrutu – mój przyjaciel D. S. postanowił zaprowadzić mnie w miejsce, w którym rzekomo nas jeszcze nie było. Taka niespodzianka! I faktycznie – nie mogliśmy tam wcześniej być bo nawet znając dokładny adres przeszliśmy obok miejsca nie zauważając go czterokrotnie.

chilloutBB-4

Lokal z zewnątrz: trzy zaplakatowane okna, tak by nic nie było widać. Wchodząc nadal nie wiedziałem gdzie wchodzę – nagich lasek na pewno tam nie będzie, może to coffee shop?!
Ale nie! moim oczom ukazuje się dziwne miejsce. Jedno pomieszczenie, bar. Dwie starsze panie, jedna bardziej z tamtego świata, druga jak wyrwana z naszego rodzimego Społemu. Na ścianach dużo zdjęć Lenina, Che i cała masa zdjęć legitymacyjnych różnych ludzi. Wśród tego popisane banknoty, poutykane papierosy, również z podpisami, no i broń- pepesza, coś tam jeszcze. Sporo białej – ale bagnety pochodziły nie dość, że z różnych stron świata to i różnych okresów. Zamówiliśmy Arak – cisza i skupienie na dwóch przybyszach były dość krępując,e ale za to ilość wlewanego araku do szklanki – sam ten widok zapewnił mnie, że jesteśmy tu mile widziani. D, co to za miejsce? Klub komunistyczno-militarystyczny – tak to była najlepsza niespodzianka! – nigdy bym się takiego miejsca nie spodziewał w Libanie! Do wyszynku dostaliśmy orzechy, gruszki, pomidora, ogórki i łubin.

chilloutBB-14

Zamówiliśmy jeszcze jeden Arak, dostaliśmy kolejne przekąski i do tego jeszcze kilka kiszonek- dzikiego ogórka i kapustę. Zaczęliśmy sobie o tym wszystkim rozmawiać. Pokazałem zdjęcia słoi z Solca. Panie były bardzo poruszone. Komplementy dotyczyły i zdjęć i naszego wyglądu. Jedna z kobiet przyznała, że jesteśmy bardzo „ładni” i „ładnie ubrani”. Pytaliśmy o zdjęcia ludzi na ścianach – nie byli to polegli za sprawę, a przyjaciele lokalu. Po trzecim Araku przyszedł czas na zabawy bronią – ale nasze drogie towarzyszki powiedziały, że to starocie po czym jedna z nich wyjęła pistolet maszynowy spod lady- wręczyła nam. Ładnie wszystko porozkładałem za co dostałem pochwałę – „haroszy saładat” i wtedy pani postanowiła wyjąć siatkę pełną, pełnych magazynków. Jak ładowałem, prężyłem się z bronią z chłopięcym podnieceniem, one nie kryły swojego, podniecenia starszych kobiet, jak domniemam o poglądach komunistycznych, z zamiłowaniem do niebezpiecznych zabawek i ciut ciut młodszych chłopców.
Pijąc kolejny, a ostatni Arak pożegnaliśmy się i obiecaliśmy jeszcze kiedyś wrócić.

chilloutBB-3

A co do łubinu – zbiór to koniec lipca i sierpień. Każdy z nas widział te kwiaty rosnące przy drogach, polach czy na miedzy. Dają one bardzo ciekawe owoce w strąkach. Wygląda to zazwyczaj jak mniejszy, żółty i twardszy bób. Oczywiście nadaje się do wszystkiego, najczęściej jednak występuje w postaci pikli lub zostaje zmielony na mąkę. Warto poszukać – w moim sierpniowym menu na pewno się pojawi i na pewno zostaną podjęte liczne próby zrobienia takiej fermentacji, która zdetronizuje sos sojowy.


posingfoodies

chilloutBB-6

Chcesz przeczytać więcej?