Odkąd mam Solec, czyli niebawem od siedmiu lat strzyże mnie Fryzjer Wojtek (przyznam, że w tej relacji mam też skoki w bok i wtedy trafiam do Anki – ale to inna historia)
Fryzjer Wojtek, człowiek postawny, szczerze dobry i uwielbiający żartować. Pracował na przełomie lat 70 i 80 u mistrza Laurenta przy ulicy Szpitalnej. Udzielał się przy każdej edycji Festiwalu Powiślenia, zapraszając do siebie sąsiadów i okolicznych mieszkańców i zdradzając historie, anegdoty czy nawet plotki tej dzielnicy.
Jest to bez wątpienia fachura. Fryzjer męski z którym można pożartować, pogadać o miłości, o polityce, o Bogu czy o czym zechcesz. Bo najważniejsze u fryzjera męskiego jest by był to czas odpoczynku strzyżonego. I tak właśnie Fryzjer Wojtek traktuje swój zawód.
Jest też człowiekiem -barometrem nastrojów społecznych. Nigdy nie wnikam w jego poglądy, przekonania, ale słucham, słucham i myślę… i myślę
Dwie rzeczy na, które warto zwrócić uwagę kiedy mów je do ciebie fryzjer:
- „Należy inwestować w złoto”- to mówi, że że rynek złota lada dzień pierdolnie i albo trzeba zrealizować zyski, albo zająć krótkie pozycje
- „Panie Baronie – Wypierdalaj! Wypierdalaj! Wypierdalaj! Ja nie mogę bo mam 60lat, ale proszę spojrzeć (pokazuje swoje czarno białe zdjęcie na ścianie) -jak bym miał tyle lat…To też bym wypierdalał” a tu dla odmiany ma rację
