SHORT

SHORT #013 „Kiełbasa Curry”

Opowiada Aleksander Baron

Przez większość życia byłem przekonany o tym, że geniusz inżynierii niemieckiej wmieszał, scalił, połączył mięso z mieszanką przypraw! Powiem Wam, że jest inaczej! …co zapewne wszyscy dobrze wiecie.
Oto moja, dosyć wstydliwa historia jak powstał pomysł na Kiełbasę Curry. Nie ma ludzi wszechwiedzących, nawet jeśli się specjalizują w danej dziedzinie. Mając wyobraźnię łatwo jest jej ulec, co później człowiek bierze za pewnik. Niemcy nigdy nie były szczególnie odwiedzanym przeze mnie krajem — nie ma w tym żadnych uprzedzeń, po prostu tak się jakoś złożyło. To skoro już podałem trzy argumenty na swoja obronę opowiem Wam, jak kiedyś musiałem spędzić niezaplanowane, acz pamiętne sześć godzin na lotnisku we Frankfurcie. Dwa i pół roku temu wracaliśmy z jednodniowej wycieczki do Dublina, traf chciał, że załapaliśmy się na największy, bo kilkunastocentymetrowy, opad śniegu od 37 lat. Stąd spóźniony samolot, czas spędzony na lotnisku, kupony od niemieckiej linii lotniczej na posiłek, kilkaset euro zadość uczynienia i wycieczka po tym z goła niemałym lotnisku, w poszukiwaniu upragnionego curry wursta. Upragniony był, bo każdy kto raz w życiu zaznał dobrego kaca wie jaki dobry kac ma apetyt i wyczulenie na smaki. Wizja kiełbasy o smaku indyjskiej mieszanki przypraw została zbezczeszczona pokrojoną jak dla dziecka w malutkie kawałki, „kiełbasą” – daleko jej było od mięsa, a na dodatek polaną sosem „curry”! Jak ja byłem niezadowolony, wręcz wkurwiony… tak, że zjadłem dwie… (a piwo było z tego najlepsze!)

Chcesz przeczytać więcej?