SHORT

Czy Marco Pierre W. dał dupy?

Kończy się rok, kończy się kolejne dziesięciolecie- postanowiłem zajrzeć do swoich pierwszych publikacji i zobaczyć czy wytrzymały próbę czasu. Oceńcie sami.

 „Czy Marco Pierre W. dał dupy?”

ALEKSANDER BARON
9 LISTOPADA 2011

To tylko łagodna wersja tego, co można usłyszeć po kuchniach. Pisze się o tym nawet w postach Facebooku. Pewnie jesteście ciekawi komu daje? Jeżeli w ogóle daje – to daje wielkiemu koncernowi, który na całym świecie rządzi w dziedzinie półproduktów w kuchniach – kuchniach olbrzymach – cateringowych molochach, w których królują „drogi na skróty” w postaci kubłów z pastami. Z tych mazi powstają rosoły, zupy, sosy do mięs i makaronów, sosy do deserów. Uwierzcie mi – widziałem to na własne oczy – „gotowe” można kupić już wszystko. W jednej z tysięcy kuchni brytyjskiego imperium słyszałem dokładnie to samo, co słyszy się tu w mojej maluczkiej – „Marco Pierre W. dał dupy”. Mogę chyba mówić, że zaobserwowałem cały proces „oddawania się” króla. A i owszem – króla! Bo Marco Pierre W. jest nim niezaprzeczalnie. Tym większy to mezalians. 

Przyjrzyjmy się pokrótce jego sylwetce – to chef z drugiego pokolenia, wychowany w industrialnym Leeds, w wielodzietnej rodzinie. Nie przelewało im się. Marco, porzuciwszy szkołę, zaczyna praktyki w kuchni. Pnie się szybko do góry. Chce. Ma  podstawowy czynnik sukcesu – determinację!

W 1987 otwiera pierwszą restaurację. W tym samym roku dostaje gwiazdkę Michelin, rok później drugą. Zaczyna wielką kolekcję gwiazdek, którą kończy w 1999 wypinając się w stronę Michelin Guide słowami: „Oceniali mnie ludzie o wiedzy mniejszej niż moja, więc ile w rzeczywistości warte były te oceny? Zbyt wielką wagę przykładałem do opinii kontrolerów Michelin i w ten sposób pomniejszałem sam siebie. Miałem do wyboru trzy drogi: mogłem być więźniem swojego świata i dalej pracować sześć dni w tygodniu; mógłbym żyć w zakłamaniu, narzucać wysokie ceny i nawet nie stawać przy piecu; albo mogłem zwrócić gwiazdki, spędzać czas z moimi dziećmi i wymyślić się na nowo.” (przełożył Łukasz Zaremba) W efekcie Marco Pierre W. przestaje gotować. 

Jest nauczycielem Gordona R., Hestona B. … Słynie z kontrowersji – kiedy jego francuscy odpowiednicy chowają się przed samymi sobą z paleniem papierosów, on się z nimi afiszuje.  Serwuje wykwintne danie używając ketchupu Heinza. Buduje wokół siebie legendę. Dziś widzimy jak zachwala kostkę rosołową rozprowadzając ją na mięsie!  

Czy to tak dziwi? Czy nie jest konsekwencją buntu i buntu i skłonności do „przekrętu”, drwiny z innych kucharzy, gości i w końcu z nas też? Czy właśnie nie o nim czytacie tekst? Niewątpliwie jest to więc sposób na sławę. 

Pójdę tropem prostytucji – chodzi zapewne o pieniądze. Ile? Tego nie wiem, ale sądząc po rozmiarze zjawiska – reklama pokazała się na kilku kontynentach – płacą mu dobrze. Niejaki Anthony B. – nie lada rozrabiaka, kucharz i gwiazda telewizji nie raz przytacza puentę dowcipu „Ustaliliśmy, że jesteś kurwą. Teraz ustalmy ile bierzesz.” Nikogo nie chcę bronić. Stwierdzam fakt – mam prawo, bo wiele doświadczyłem – Ci ludzie ciężko pracowali przez lata przy garach, przez lata pot codziennie lał się im nogawkami do skarpet i żaden z nich nie pomyślał, że będzie miał możliwości zarabiania w ten sposób. Sposób łatwy i szybki. 

Wielu z nas może mówić o honorze, godności. Jest taki wiersz Pani Wisławy S. – niestety pamiętam tylko przesłanie i to, że mówiłem o tym w podstawówce. Nie możemy oceniać ludzi, którzy znaleźli się w sytuacjach, w których my się nigdy nie znaleźliśmy.

* tekst powstał dla Zwierciadła