Na kilka dni przed odejściem z Zoni, leżąc z MAD na kanapie przeglądaliśmy coś w mediach społecznościowych. Po którymś z kolei przewinięciu ekranu stwierdziliśmy, że niektórych słów używa się dziś zdecydowanie za często. Postanowiliśmy wtedy stworzyć listę takowych określeń, które wkurwiają i powinny być wyłączone z naszego języka. Znalazł się tam, między innymi „Pop-up”.
This week we kicked off a new bar menu at Zoni. It’s available all week round all day long. The bar menu consists of our cold meats, fermentations, baked good, and unbelievably amazing head cheese. The servings are simple and joyful. They can be good for lunch, a snack during the day or night. I won’t hide it – it is meant to be paired with vodka. We have tons of vodka – 161 labels and counting. Warsaw tripe soup is a must in every restaurant on Ząbkowska Street. Our version contains a lot of smoked Hungarian paprika, veal meatballs with veal marrow, and grated cheddar from Mleczna Droga Creamery.
Cucumber, apple, radish, beetroot, Camelina oil and honey// 14,-
FERMENTATIONS AND PICKLES , photo by Igor Haloszka
W tym tygodniu ruszyliśmy z barowym menu w Zoni. Jest dostępne przez cały dzień przez cały tydzień. Jadłospis barowy składa się z naszych wędlin, kiszonek, wypieków i naprawdę zajebistego salcesonu. Dania są proste i bardzo cieszą.Pasują na lunch, przekąskę w trakcie dnia lub wieczora. Nie będę ukrywał, że został stworzone z zamysłem połączenia ich z wódką. A u nas wódki jest w bród – znajdziecie 161 etykiet – i cały czas ich przybywa. Flaki po warszawsku – to moim zdaniem obowiązek w karcie w każdym lokalu gastronomicznym przy Ząbkowskiej. W naszej wersji jest dużo węgierskiej wędzonej papryki, pulpety cielęce z cielęcym szpikiem, tarty ser cheddar z Mlecznej Drogi.
This is my new tasting menu served at Zoni Restaurant. We will be serving it in the month of January – can we do it longer? It depends on the supply of the ingredients. Yet, one thing is certain – during the process of harvesting roe we managed to obtain more catfish and pike perch roe which we let dry. In January you can expect a new item on the menu that will be full of orgasmic flavor. In January we will introduce many new dishes – yesterday I came up with something and I’m so turned on by it.
In Walid’s garden. From the left: Walid Merhi, I, Karim, Marta A. Dymek in Walid’s garden.
November 2018
With M.A.D. we go to Beirut as Walid and Riad invited us to come. About their hospitality and our guest shows I will write later – today I will focus on something different. In fact, they were more hospitable than we could have imagined – we got so close to the Lebanon culture and cuisine as one only can during a 7-day visit. Everyday feasts, two, four or even five meetings by the table, the common table which was always full of delicacies. During all that time neither in restaurants, bars, food stalls nor houses had we seen hummus or tabbouleh which are always cited as the key Lebanon dishes. So we pose questions.
Listopad 2018 roku. Jedziemy z M.A.D. do Beirutu na zaproszenie Walida i Riada.
W ogrodzie Walida. Według planu: Walid Merhi, ja, Karim, Marta A. Dymek
O ich gościnie i naszych gościnnych występach jeszcze napiszę- dziś nie o tym. Fakt, gościli nas więcej niż do syta- zbliżyliśmy się do kuchni i kultury Libanu tak jak to tylko było możliwe w ciągu tygodniowej wizyty. Codziennie uczty- trzy, cztery może nawet pięć spotkań przy suto zapełnionym stole- wspólnym stole. Przez większość dni na wszystkich tych stołach restauracji, barów, narożnych punktów gastronomicznych, a nawet domów, nie widzimy hummusu ani tabbouleh- dań, które wymienia się w pierwszej kolejności myśląc o kuchni Libańskiej. Zatem pytamy.
Trzy lata temu miała miejsce premiera książki ” Suwała, Baron i inni – przepisy i opowieści”… Trzy lata temu! Od razu mam ochotę napisać — czas zapierdala nieubłaganie — ale tak mógłbym zaczynać każdy swój tekst, bo prawie każdy, przynajmniej po części, dotyczy przeszłości. Przyznam, że nie lubię już świąt. Kojarzą mi się ze stresem, pośpiechem i zmęczeniem. Mój stan w tym okresie najlepiej opisze sytuacja sprzed roku, kiedy przy wigilijnym stole zasnęły dwie osoby: mój 92 letni Dziadek i ja.
To moje kolejne menu degustacyjne serwowane w restauracji Zoni, Będziemy je podawali jeszcze przez cały styczeń – czy uda się dłużej? Wszystko zależy od dostępności produktów. Jedno jest pewne – przy okazji pozyskiwania ikry z tych wszystkich ryb udało się z dobyć więcej z suma i sandacza i wysuszyć . Dlatego już w styczniu pojawi się nowa pozycja pełna organicznego smaku. W styczniu też stworzymy dużo innych dań- wczoraj coś wymyśliłem i już się podniecam.
Noc oscarowej pomyłki. Tak! oglądałem- to były pierwsze moje Oscary w życiu. To nie moja bajka. Ta nagroda nie jest pod żadnym pozorem dla mnie wyznacznikiem jakości filmu, wręcz czasem odwrotnie. Filmów wyróżnionych wieloma Oscarami programowo często nie oglądam. Dla przykładu – jestem człowiekiem, który nie oglądał Titanica. Nie czyni mnie to ani gorszym, ani pewnie lepszym.
Nie oglądałem prawie w ogóle filmów nominowanych w tym roku, oprócz dwóch.”Lobster” który mi się podobał i ostatniego filmu Mela Gibsona. Ten ostatni został ze mną na długo. W głowie z niedowierzaniem powtarzał głos: Syf! Patetyczny syf! Co za gówno!